Stancja...
Co z tymi ludźmi... Niby wszyscy nimi jesteśmy a jednak....
Pochodzę z mniejszej miejscowości i od urodzenia mieszkam w bloku. Życie z sąsiadami w zgodzie zawsze było dla mnie czymś oczywistym. Wszyscy w klatce się znaliśmy każdy mówił sobie dzień dobry.. Czasem się uśmiechnął pożartował. Dzieciom organizowało się przyjęcia urodzinowe, zabawy.. Czasem i dorośli obchodzili chuczniej jakieś święta i to wszystko zawsze wydawało mi się czymś normalnym i ludzkim i nikt z tego powodu nie robił awantur nie wzywał policji.. Wiadomo wszystko było z umiarem i zarówno emeryci jak i młodzież szanowała się na wzajem.
Przeprowadziłam się do Lublina 8 lat temu i przerobiłam kilka stancji i wilu sąsiadów ale to co się dzieje teraz to ja po prostu nie potrafię tego pojąć..
naszej sąsiadce zaczęło strasznie przeszkadzać to że mój 1.5 roczny synek biega i tupie jej nad głową.. Przychodzi i wydziera się na mnie że jak on tak może krzyczeć i tupać co to za zabawy.. Bla bla bla.. Kurcze no nie zabronię przecież takiemu małemu dziecku biegać no bo jak? ... Staram się go zabawiać w miejscu żeby mieć spokój z tą babą, ale nie da się przecież cały dzień usiedzieć w miejscu.. Dodam, że godziny w których sąsiadka się dobija to 15..18.. W niedzielę nawet o 13 dzwoniła domofonem żeby dziecko nie biegalo i nie krzyczał bo ona nie może w domu siedzieć.. Rozumiem gdyby u nas były imprezy..awantury czy gdybym w nocy odkurzala.. Ale to że dziecko się bawi w ciągu dnia... że tupie gdy biegnie albo robi tany tany :((( szok.. Co zrobić z taką babą?? :(
Tak bardzo nie mogę doczekać sie naszego domku :)))) niech ten czas szybciej leci... Niech wreszcie zacznie się coś dziać na budowie... Czekamy na dokumenty od Projektanta by móc je już złożyć w urzędzie i czekać na PNB :)))
Komentarze